Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dragonowy
Administrator
Dołączył: 13 Gru 2014
Posty: 819
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Stara Róża
|
Wysłany: Pią 13:11, 03 Lut 2017 Temat postu: Stalker Zona Bałtyk |
|
|
Jak by się ktoś interesował to proszę bardzo
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Krzywy
Dołączył: 19 Cze 2014
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:23, 06 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajnie, że osoby stąd też jadą, ja byłem w zeszłym roku i było świetnie, bliżej terminu można by się umówić na jakiś wspólny pociąg.
|
|
Powrót do góry |
|
|
szybki
Administrator
Dołączył: 13 Mar 2011
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sulejówek
|
Wysłany: Wto 18:54, 07 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
szkoda ze sie nie spotkaliśmy na poprzedniej imprezie ,my jedziemy większą paczką i zawsze są jakieś miejsca w samochodzie .
|
|
Powrót do góry |
|
|
En
Moderator
Dołączył: 26 Mar 2011
Posty: 832
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Leszno/Wielkopolska
|
Wysłany: Nie 20:20, 07 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
Dzień 1
Wszystko zaczęło się od jakiejś podejrzanej emisji, która przeciętnego stalkera w kwestii sprzętowej zdegradowała do poziomu amisza. W związku z tym wybraliśmy się na wycieczkę odwiedzić technika. Biorąc pod uwagę powszechną dezintegrację sprzętu kolejka nie była zbyt długa.
Kiedy tylko uporaliśmy się ze sprzętem wybraliśmy się na wieczorny spacer w Zonę w poszukiwaniu skrytki technika. Rekin zażyczył sobie strzelby ze skrytki, a biorąc pod uwagę charakter ostatniej emisji lepiej być w dobrych stosunkach z technikami. Wędrując napotkaliśmy anomalię, z której udało nam się wydobyć artefakt. Nie był to jedyny artefakt zdobyty tego dnia z racji tego, iż szczęście uśmiechnęło się do nas (od kogoś innego najwyraźniej się odwróciło), gdyż znaleźliśmy jeszcze jeden porzucony na drodze (pewnie mutanty nie trawią artefaktów i tyle zostało ze zjedzonego stalkera)
Nieszczęśliwie technik obrał sobie na skrytkę dość uczęszczane miejsce więc, aby tam się przekraść musiałem brodzić w błocie po kolana oraz unikać anomalii grawitacyjnych rzucając mutry.
Powrót na szczęście był mniej emocjonujący. Pod samym Barem spotkaliśmy wróżula - dość podejrzana osoba, która uparcie próbowała z nami handlować. Biorąc pod uwagę posiadanie Wojaka w zespole - człowieka znanego z tego, że sprzeda wszystko - każdemu, weszliśmy w posiadanie ciekawych amuletów, które skutecznie pomagały unikać promieniowania w anomaliach przez najbliższe dni.
Po ukryciu części artefaktów w pobliżu baru w bezpiecznych skrytkach postanowiliśmy przyjrzeć się instytutowi i zobaczyć co jest w stanie nam zaoferować w zamian za nasz habar. W trakcie analizowania oferty – całkowicie przez przypadek weszliśmy w posiadanie podejrzanego medykamentu (jeśli przez przypadek nazwać wyniesienie).
Wdzięczny technik wskazał nam parę punktów na mapie, które mogłyby okazać się ciekawe. Należy jednak zauważyć, że podstawą przeżycia w Zonie jest prawidłowe ustawienie sobie priorytetów.
Rozpaliliśmy więc grilla.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez En dnia Wto 13:13, 09 Maj 2017, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
En
Moderator
Dołączył: 26 Mar 2011
Posty: 832
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Leszno/Wielkopolska
|
Wysłany: Pon 19:55, 08 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
Dzień 2
Zona z samego rana jest spokojna, więc zawsze najlepiej wybrać się tam jeszcze póki wszystko śpi. Biorąc pod uwagę tą zasadniczą prawidłowość zjedliśmy wcześnie śniadanie i już w południe byliśmy gotowi do wymarszu.
Tego dnia postanowiliśmy wyruszyć gdzieś dalej w Zonę. Zgodnie ze wskazówkami technika, gdzieś w głębi Zony znajdował się Stary Szpital. Biorąc pod uwagę pogłoski krążące między stalkerami podejrzewałem dwie ewentualności.
Wariant optymistyczny – Czyste niebo
Wariant pesymistyczny – Monolit
Jako, że nie jestem zwolennikiem wypranych mózgów i zwykle staram się unikać monolitów, katolików czy inne hokus pokus, więc trzymałem kciuki za Czyste Niebo i miałem nadzieję, że są na tyle przyjaźni na ile ich kolorują.
Tymczasem musieliśmy jednak opuścić okolice Baru. Problem polega na tym, że Bar wiąże się z alkoholem i pieniędzmi, a do tego ciągną stalkery i bandyty. Stalkerzy to średnie zagrożenie – przynajmniej zawsze mam taką nadzieję. Ze stalkerem da się dogadać – lepiej rozejść się w swoje strony niż zarobić przypadkową kulę. Bandyci to większy problem. Z każdym mijającym rokiem obawiam się, że bandyci w końcu zorientują się, że zdradzają ich noszone dresy i wytrybią w jaki sposób ich rozpoznajemy na odległość.
Problem polega też na tym, że razem za tą falą stalkerów i bandytów ciągną mutanty, które stają się bezczelnie leniwe i żerują zdecydowanie za blisko.
Szeregowy stalker znajduje się zdecydowanie za nisko w łańcuchu pokarmowym.
Jeśli rozpatrujemy temat baru i ogólnie problemów, okazuje się, że bar ma swoje wewnętrzne problemy. Ledwo co sytuacja zaczynała się uspokajać, to wojsko wypełzło spod kamienia i porwało barmankę. Biorąc pod uwagę spożycie alkoholu wśród stalkerów i konieczności wypłukiwania z siebie radionuklidów może nie był to jakiś bardzo wewnętrzny problem baru. Tak więc połowa stalkerskiej braci ruszyła na ratunek damie w potrzebie.
Druga połowa zorientowała się w porę, że alkoholu nie porwali.
Póki co byliśmy dobrze zaprowiantowani, więc mieliśmy nadzieję, że problem zdąży się sam rozwiązać zanim nie będzie co do gardła wrzucić/wlać.
Wyruszyliśmy na zachód kierując się do krawędzi lasu. Mimo, iż śmiała nam się w twarz wygodna prosta ścieżka, dalej postanowiliśmy przedrzeć się w najwęższym miejscu przez obszar występowania anomalii grawitacyjnych. Wygodna, prosta ścieżka… brzmi pięknie prawda? Problem polega na tym, że proste wygodne drogi w Zonie prowadzą najczęściej do twojego własnego grobu.
Tam się jakoś nie wybieraliśmy…
Dla zwiększenia bezpieczeństwa przewiązaliśmy się liną i wesoło rzucając mutrami miałem szczerą nadzieję, że nic nas z zarośli nie obserwuje. Szczęśliwie kolejny raz nic nas nie rozszarpało, ani nie pozgniatało, ani nie wyrzuciło, ani nie zastrzeliło i dotarliśmy do mniej odkrytego terenu. Ten las dla urozmaicenia okazał się terenem dość podmokłym. Brodząc w wodzie pomyślałem sobie, że plotki głoszą, że Czyste Niebo zasadniczo to lubi takie klimaty.
Trafiło nam się kolejne pole artefaktów i oczywiście trafił się też problem, a jak wiadomo problemy gonią problemy. Kiedy dotarliśmy do wschodniej krawędzi lasu zobaczyliśmy kolejną grupę stalkerów, albo mądrzejszych bandytów – tych bez dresów. Wojak wskoczył przeczesywać anomalię za artefaktami. Listek została na straży Wojaka. Warto tutaj zauważyć, że przez „na straży” należy rozumieć rozwalić potencjalne zagrożenia, a potencjalnym zagrożeniem jest także niepokojąco zachowujący się stalker szukający artefaktów. Na szczęście jak się okazało i tym razem nie musieliśmy go zastrzelić. Tymczasem Szybki wraz ze mną rozstawił się na potencjalnej drodze zbliżających się w naszym kierunku stalkerów. Okazało się, że idealnie przewidzieliśmy, którędy dotrą do nas, gdyż trzech uzbrojonych stalkerów stanęło naprzeciw mnie. Towarzystwo uspokoiło się kiedy zapewniłem ich, że jestem zwykłym stalkerem - tak jak oni (a co miałem im powiedzieć w takiej sytuacji), jednakże wciąż broń mieli niepokojąco wysoko. W sumie nie dziwie im się, ponieważ gdyby nie fakt, że trzy osoby trzymały mnie na celowniku też miałbym łapska na broni. Towarzystwo dziarsko zbliżało się do mnie. Przynajmniej do momentu w którym minęli ukrytego za drzewem uzbrojonego Szybkiego, który poprosił, żeby poczekali tam gdzie stoją, aż nasi przeczeszą anomalię. Zważając na karabin za swoimi plecami i niezidentyfikowaną ilość naszych sprzymierzeńców w okolicy towarzystwo postanowiło opuścić broń do akceptowalnego poziomu.
Po przeczesaniu anomalii tak jak obiecaliśmy zawinęliśmy się i udostępniliśmy plac zabaw kolegom. Zwłaszcza, że w kierunku anomalii zaczęła się zbliżać pojedyncza sylwetka. Zapewne kontroler. Ale to już problem uzbrojonych kolegów bo my się z stamtąd szybko ewakuowaliśmy ( w końcu obiecaliśmy ich zostawić).
Oczywiście zawijając się przed kontrolerem prawie władowaliśmy się w grupę z Monolitu (Menelitu). Na szczęście zaślepienie okultyzmem w ich przypadku przekłada się na klasyczne oślepienie i minęli nas przechodząc dość blisko nas.
W końcu udało nam się przebić na południe, ale trafiliśmy na dość odkryty teren, który szczęśliwie udało nam się pokonać bez problemu. W końcu jednak zaczęły pojawiać się jakieś podejrzane ruchy. Pojawił się pojazd dziennikarza przerzucający ludzi głęboko w zonę. Obserwowaliśmy to wydarzenie z odległości, aż w końcu dziennikarzyna zauważyła nas i wskazała, jak to się później okazało bandytom. Klasyka… dziennikarze generują sobie sami newsy, pożyjemy – zobaczymy, może i my pobawimy się w dziennikarzy i przedstawimy historię o mrożącym krew w żyłach wypadku sprzedajnego reportera.
Tak więc będąc zdekonspirowanymi wycofaliśmy się głębiej w zarośla i zajęliśmy pozycje obronne. Na szczęście bandziory wycofały się.
Okazuje się, że trafiliśmy w końcu na bazę Czystego Nieba świeżo splądrowaną przez bandytów. Lokalni stalkerzy w bazie skrojeni, ale życzliwi i chętni do podzielenia się wodą, której zaczynało nam brakować. Wymieniliśmy papierosy na eksperymentalne repelenty na mutanty. Na szczęście nie musieliśmy z nich korzystać.
Okazało się że droga powrotna jest ograniczona do trzech punktów. Most którym przyszliśmy, a którym wolelibyśmy nie wracać oraz dwa przewrócone drzewa nad rzeczką. Co ciekawe w tą i z powrotem przechodziliśmy poprzez leże pijawek – szczęśliwie nie zauważyliśmy.
Kiedy wróciliśmy do obozowiska jedyne co nam zostało to zgrilować zapasy, żeby odzyskać wykorzystane siły.
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
En
Moderator
Dołączył: 26 Mar 2011
Posty: 832
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Leszno/Wielkopolska
|
Wysłany: Pon 22:14, 08 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
Dzień 3
To miał być spokojny dzień.
Poniosła nas fantazja i zamiast zebrać poukrywane artefakty i sprzedać je w końcu postanowiliśmy zebrać jeszcze parę. Zanim dobrze zdążyliśmy wybrać się w teren Wojak opchnął bandytom jakiegoś podejrzanego grzyba. Więc może i Wojak wyciągnął po raz kolejny artefakt z anomalii, ale tym razem nie bez uszczerbku… może nie na zdrowiu ale w portfelu. Nie wiemy co mu do łba strzeliło, żeby kasę zarobioną na tym grzybie rozrzucać po anomalii. Życie, życiem, a kasa, kasą tak więc czołgał się i zbierał co rozrzucił. Wszystko skończyło się dobrze – nic mu znów do głowy nie strzeliło, anomalia go nie zabiła, a że zebrał wszystko co rozrzucił plus jeszcze stówę gratis, którą najwyraźniej wyrzucił kto inny my też mu do łba ołowiem nie strzeliliśmy. Nauczka na przyszłość – zostawić na zewnątrz wszystko co się nie przyda w anomalii.
Czas na handel. Ku naszemu niezadowoleniu kwestia baru sama się nie rozwiązała tzn. nie w sposób, który by nam odpowiadał. Okazuje się, że w instytucie nastąpiła zmiana. Czyste niebo przeprowadziło się do baru po jakiejś nieokreślonej bombowej katastrofie w ich bazie. Nas trafiła natomiast katastrofa ekonomiczna. Członkowie czystego nieba przekonywali nas, że to dobra zmiana bo poprzednia ekipa przeprowadzała eksperymenty na ludziach i kolorowali jakąś heroiczną historyjkę jednakże…
Bylibyśmy zdziwieni bardziej gdyby te pajace z instytutu nie przeprowadzały eksperymentów na ludziach – jak to w zonie, człowiek godzi się na pewne związane z tym miejscem zagrożenie, które przekłada się również na lokalne kontakty z przedstawicielami nauk wszelkich (zwłaszcza należy uważać na genetyków, epidemiologów i farmaceutów).
Faktycznie może popsuli jednego czy kilku stalkerów, jednakże mieli zdecydowanie bardziej rozwinięty asortyment i zasadniczo mieli jak kupować i sprzedawać.
Opchnęliśmy jeden artefakt za przydatne leki i bandaże, inny artefakt zidentyfikowaliśmy ale jakoś nie byli szczególnie zainteresowani mimo, że to coś rzadszego… trudno sprzeda się komu innemu. Ostrzegli nas również, że kieruje się do baru wojsko i będą z nimi rozmawiać.
Biorąc pod uwagę zagrożenie, że rozmowy mogą eskalować do cięższych ołowianych argumentów postanowiliśmy obserwować sytuację z bezpieczniejszego miejsca.
Faktycznie w barze pojawiło się wojsko co wysondowaliśmy (brzydko ulegać ciekawości). W sumie dałoby się ich odstrzelić… ale co z tego byśmy mieli? Ryzyko oczywiste, a korzyści mizerne zwłaszcza, że wsparlibyśmy ofensywę bandytów. Jakoś nie uśmiecha mi się za robienie za mięso armatnie dla bandosów.
Pojawiły się natomiast w barze ciekawe informacje, że technicy planują zmontowanie ładunków, które umożliwiłyby przejście przez pole minowe odgradzające nas od hmmm ciekawszych terenów.
Z racji tego, iż zwiedziło się nie jedno miejsce w zonie, postanowiliśmy wspomóc tą inicjatywę, ponieważ natrafiliśmy w ostatnim czasie na zatopioną piwnicę w której pływały materiały, które można by wykorzystać.
Korzystając z lin i zmontowanych bosaków wyciągnęliśmy co trzeba, nigdy nie wiadomo co znajduje się w takiej wodzie i lepiej przed świętym Onufrym kolan nie zanurzać.
Trochę wędkowania, trochę technikowania i horyzonty się poszerzają!
…
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|